Wyroby Cukiernicze »
Łasuch - wyroby cukiernicze i garmażeryjne | Historia
21597
page-template,page-template-full_width,page-template-full_width-php,page,page-id-21597,ajax_fade,page_not_loaded,,wpb-js-composer js-comp-ver-5.2,vc_responsive
 

Historia

– Skąd wziął się pomysł na założenie „Łasuch’a”?

Moja „Słodka Przygoda” życia zaczęła się 2007 roku w wieku 21 lat, kiedy to mój kolega, który był właścicielem cukierni poprosił mnie o pomoc w zrealizowaniu dostaw wyrobów cukierniczych do kontrahentów na terenie Lublina, wtedy nie byłem związany na stałe z jakąkolwiek pracą i chętnie pomogłem. Po powrocie z tej trasy uzmysłowiłem sobie, że jest to bardzo ciężka praca i nie chciałbym tak w przyszłości pracować. Natomiast życie pisze swoje scenariusze i tak też było w moim przypadku.

Mówi się, że gdy człowiek coś planuje to Pan Bóg się śmieje, moja droga życiowa wprost zaprowadziła mnie do założenia działalności, która zajęła się hurtową sprzedażą wyrobów cukierniczych.

Gdy w czerwcu 2007 roku rejestrowałem działalność ŁASUCH wiedziałem, że kiedyś również zajmiemy się produkcją wyrobów garmażeryjnych i po 10 latach a dokładnie 1 sierpnia 2017 roku wprowadziliśmy na rynek nasze wyroby garmażeryjne.


– Początki na pewno nie były łatwe ?

Jak to w każdym biznesie, nie ważne jest to, czy się zaczyna od ZERA czy zasiada się za sterami prosperującej firmy, o której się nic nie wie. W moim przypadku było od ZERA, a dokładnie miałem uzbierany kapitał zakładowy w wysokości 12tyś zł. Za tą kwotę kupiłem samochód, którym realizowałem dostawy do moich kontrahentów. Był to niebieski, siedmioletni Citroen Berlingo, który w dniach od poniedziałku do piątku pełnił funkcję samochodu dostawczego, a w weekendy osobowego- bo jak wiadomo życie towarzyskie w tym wieku wręcz kwitnie i takie auto było mi potrzebne.

Jak wspomniałem wcześniej mój kapitał zakładowy nie był imponujący. Wszystko co robiłem było obkupione ogromnym ryzykiem, które czasami przeradzało się w rozpacz z uwagi na słabą kondycję finansową, ale moja determinacja i upór pomagały mi z tych opresji wyjść. Z uwagi na fakt, iż na początku swojej jednoosobowej działalności gospodarczej byłem handlowcem, dostawcą, pracownikiem biurowym, oraz szefem, miałem szczęście, że dane mi było obcować z praktykami biznesu, od których mogłem się uczyć i czerpać inspirację. Dzięki temu doświadczeniu zawdzięczam swój początkowy sukces jakim było utrzymanie rentowności firmy.


– Jak udało Ci się to pogodzić?

Nie był to spacer po lesie w piękną słoneczną pogodę. Mój plan dnia wyglądał następująco: w nocy wyjazd z towarem do klientów i dostarczanie wyrobów, między godziną 9 a 11 zbierałem zamówienia od klientów mając w jednej ręce kierownicę i zeszyt, w drugiej długopis i gałkę od skrzyni biegów, a na uszach słuchawki wraz z mikrofonem (patrząc na to z dzisiejszej perspektywy zastanawiam się jak ja to robiłem). Gdy zebrałem zamówienia i podałem je na produkcję, przychodził czas na przebranie się w garnitur, który zawsze woziłem ze sobą by szukać nowych kontrahentów. Czasami by się zmotywować mówiłem sobie, że dopóki nie znajdę nowego klienta nie będę jadł i dopiero po jego uzyskaniu mogłem odebrać nagrodę w postaci posiłku. Po powrocie siadałem przed komputerem, wprowadzałem sprzedaż do systemu i wystawiałem faktury. Na koniec dnia musiałem mieć jeszcze czas na spotkanie się z moją obecną Żoną. W takim systemie pracowałem od poniedziałku do soboty.


– Kiedy doczekałeś się pierwszych pracowników?

Pierwszego pracownika przyjąłem po dwóch latach samodzielnej pracy. Zanim to nastąpiło dorobiłem się pierwszego samochodu dostawczego Peugeota Boxera, oczywiście z chłodnią. Pomimo zatrudnienia do pracy pierwszego kierowcy, dalej zajmowałem się swoimi obowiązkami i sukcesywnie zdobywałem nowych kontrahentów. Przyszedł moment, że przestałem sobie dawać radę z moimi obowiązkami, więc po roku dołączyła do mnie moja Żona, która była idealną osobą by mi w nich pomóc. Chwilę po tym kupiliśmy kolejny samochód dostawczy i tak pracowaliśmy wytrwale aż do roku 2011, który był dla Nas przełomowy z uwagi na podjęcie współpracy z kilkoma sieciami, co umożliwiło nam większy rozwój. Ten rok był wyjątkowy z jeszcze jednego względu, mianowicie pobraliśmy się z moją Żoną Kingą.


– Początkowo mieliście firmę we własnym mieszkaniu ?

Tak zgadza się. Jeden pokój w mieszkaniu w Radzyminie przeznaczyliśmy na nasze biuro – początki tak wyglądają, że chcemy uzyskać jak najlepszy efekt z jak najmniejszym nakładem finansowym.

W roku 2013 pracy biurowej było już na tyle dużo, że musieliśmy zatrudnić pracownika biurowego.

Nasze mieszkanie nie było do tego najlepszym miejscem, więc podjęliśmy decyzję, że wynajmiemy w Radzyminie niewielkie biuro- pamiętam, że miało ono 22m2 i wprowadziliśmy się tam w lutym 2013 roku. W listopadzie tego roku biuro było już za małe, ponieważ doszli nam kolejni pracownicy i zmuszeni byliśmy wynająć większe o powierzchni 75m2. Później rozwój naszej firmy poszedł już lawinowo.

W 2014 roku zaczęliśmy projektować naszą obecną siedzibę, w której prócz dotychczasowej formy działalności miało być miejsce na produkcję wspomnianych na początku wyrobów garmażeryjnych.


– Jak wyglądały ostatnie lata?

W kwietniu 2015 roku marzenia o własnej siedzibie i zakładzie produkcyjnym zaczęły nabierać kształtu, ponieważ wtedy ruszyliśmy z budową. Po 12 miesiącach mieliśmy już ukończonych kilka etapów budowy, co pozwoliło nam się częściowo wprowadzić i pracować w bardzo przyjaznym otoczeniu. Przez następny rok dążyliśmy do skompletowania parku maszynowego potrzebnego do produkcji naszych wyrobów.

W efekcie tych wszystkich prac w sierpniu 2017 roku ruszyliśmy z produkcją i do dzisiaj stawiamy duży nacisk na rozwój tego filaru naszej firmy.


– Czy chciałbyś coś jeszcze dodać?

Bazując na wiedzy i doświadczeniu zdobytym w obrocie wyrobami cukierniczymi jesteśmy głęboko przekonani, że produkty garmażeryjne również będą cieszyły się ogromnym uznaniem wśród naszych klientów. Gdyby nie Oni, nie było by naszych produktów, a co za tym idzie NAS. Będąc w tym miejscu muszę ogromnie podziękować wszystkim naszym odbiorcom, zarówno sklepom osiedlowym, salom weselnym, hurtowniom, instytucjom państwowym jak i sieciom handlowym, z którymi współpracujemy ponieważ to dzięki Wam istniejemy i możemy się razem rozwijać.

Sukces naszej firmy to również nasz zespół, który tworzy Łasucha – Wam również dziękuję za trud i zaangażowanie, które wkładacie każdego dnia w nasz rozwój. Nie byłoby Nas dzisiaj w tym miejscu, w którym się znajdujemy gdyby nie WY.


Dziękuję i pozdrawiam